poniedziałek, 31 sierpnia 2020

szósty

Chodź na moment odciąłeś się od gwaru panującego wewnątrz jastrzębskiej hali i tony gratulacji przekazywanej ci w każdy możliwy sposób, a mianowicie przez dziennikarzy, najwierniejszych fanów czy multum SMS'ów lub wiadomości na portalach społecznościowych, od których twój telefon ciągle wibrował i cholernie się nagrzewał. Teraz pragnąłeś jedynie ten sukces celebrować w gronie rodziny. Może nie w pełnym składzie, bowiem odepchnąłeś od siebie najbliższą ci osobę, ale czułeś, żę tak będzie lepiej, że zrozumie swój błąd, co zaowocuje w przyszłości. Choć już powoli zaczynałeś żałować swojej decyzji i wyglądałeś zza szyby lokalu w centrum miasta, łudząc się, że do tej szalonej głowy twojej dziewczyny zawita pomysł, że właśnie tutaj przebywasz.  Potrząsnąłeś głową, otrząsając się z letargu i spoglądałeś z lekkim uśmiechem na Aleksandra, który ubrudził sobie usta czekoladową polewą od gorącego napoju. Postanowiłeś godnie go nagrodzić za tak żywiołowy i rozległy doping na obiekcie sportowym w tej jakże ważnej dla ciebie i twojej kariery chwili. Zaśmiałeś się z jego zapału co do wypicia kakao, które sam w młodzieńczych latach uwielbiałeś i przeniosłeś wzrok na blondynkę, która także podziwiała twoją małą wersję z serdecznym uśmiechem wymalowanym na ustach. Po mimo, że pomiędzy wami nadal nie było tak jak dawniej zdecydowałeś się od niej nie odsuwać, wykazać się zrozumieniem co do jej osoby i nawet ci się to udawało Tomku, lecz do czasu. 

-Rozstaliście się z Leną, prawda?- zatopiła wargi w ciepłej cieczy wuefistka. 

-Słucham?!- zatrzepotałeś rzęsami z oniemienia. -Skąd ci to przyszło do głowy?- oburzyłeś się.

-Sama nie wiem. Może dlatego, że po meczu do niej nie podszedłeś, a zawsze to robiłeś, synu.- wzruszyła ramionami, zgrywając obojętną, ale ty byłeś przekonany, że wewnątrz odprawiała taniec radości z powodu waszego domniemanego rozstania.

-To nie twoja sprawa.- warknąłeś.- Olek, musimy wracać. Mama się pewnie za nami stęskniła już.- mruknąłeś, spoglądając wymownie w stronę krakowianki.

Blondyn posłusznie narzucił na siebie kurtkę spoczywającą na oparciu siedzenia i odprowadzał wzrokiem suwak, który podciągnąłeś mu pod samą szyję.  Lena nie darowałaby ci, gdyby się przeziębił, a na dworze zdążyło się już znacznie oziębić. Nasunąłeś mu na głowę czapkę i przywołałeś do stolika kelnerkę, prosząc o rachunek. Po przyłożeniu karty kredytowej do terminala oraz otrzymaniu paragonu poderwałeś się z miejsca i okryłeś kurtką. 

-Tomek, daj spokój.- wypowiedziała błagalnym tonem.- Nie możesz przywyknąć do tego, że za nią nie przepadam?

-Może i mógłbym, ale fakt, że cieszysz się z tego, że się nam ostatnio nie układa jest absurdalny. Pozdrów ojca.

Po tych słowach zatrzasnąłeś za sobą drzwi lokalu i chwyciłeś za małą dłoń synka, prowadząc go w kierunku klubowego samochodu. Po zapięciu mu pasów zameldowałeś się na miejscu kierowcy i przymknąłeś powieki, aby się uspokoić.  Dlaczego to wszystko musiało być tak cholernie skomplikowane? Dlaczego nie mogłeś być nadal tym wesołym, błogim dzieciakiem, dla którego wszystko było tak banalne? Chciałeś czasami powrócić do czasów, kiedy wparowywałeś do czterech ścian Zawadzkiej i dawałeś się ponieść chwili, nie przejmując się konsekwencjami swoich wyborów.  Z powodu jednego z nich musiałeś teraz użerać się z niezadowoleniem swojej matki oraz skrywaniem tajemnicy przez twoją ukochaną. Drżałeś ze złości na swoją rodzicielkę i jedynym o czym marzyłeś w obecnej chwili to zatopić się w wargach swojej ukochanej i utonąć w jej objęciach. Dlatego też z piskiem opon włączyłeś się do ruchu drogowego i zerknąłeś w lusterko wsteczne, posyłając ciepły uśmiech w kierunku swojego potomstwa. Olek zmęczony emocjami dzisiejszego dnia, których zapewne multum dostarczył mu twój mecz wsparł czoło o taflę szkła i przymknął powieki. Już po kilku minutach byłeś pewien tego, że śpi, gdyż wydawał z siebie ciche pochrapywanie, na co lekko się zaśmiałeś. Zaparkowałeś pod znajomym ci budynkiem, zastanawiając się czy zastaniesz tam Lenę i z dzieckiem na rękach wkroczyłeś do mieszkania kilka chwil później. Zawadzka okupywała kanapę w salonie owinięta szczelnie polarowym kocem i popijała kieliszek szkarłatnej cieczy, wpatrując się tempo przed siebie. Sytuacja z hali dotknęła ją mocno i w tym momencie właśnie to do ciebie dotarło. Nawet zalały cie przez moment wyrzuty sumienia, lecz szybko odpłynęły. Miałeś prawo być wściekły na jej wcześniejsze zachowaniem, ale prawda jest taka, że zdążyłeś się za nią stęsknić i racjonalne myślenie z każdą chwilą słabło. Odniosłeś małego do jego zacisza, okrywając go szczelnie kołdrą i  po złożeniu na jego czole przelotnego pocałunku zameldowałeś się w centrum mieszkania. Nachyliłeś się nad dziennikarką i nawiązując z nią kontakt wzrokowym zmniejszałeś pośpiesznie dzielący was dystans. Słowa były zbędne.  W końcu twoje wargi zacisnęły się na jej gładkich ustach, miażdżąc je solidnie. Nie protestowała. Wiedziała, że oboje tego potrzebowaliście, że byliście spragnieni siebie nawzajem. Wyciągnąłeś szklane naczynie z jej dłoni i odstawiłeś je na stół, napierając na nią jeszcze bardziej. Chciałeś znaleźć ujście twoich emocji. Pozbyć się nagromadzonej irytacji w twoim dwumetrowym ciele, a ona była na to najlepszym sposobem, a przede wszystkim była najbliżej. Już dawno nie czułeś pomiędzy wami takiej chemii, namiętności. A może też nie mieliście czasu dla siebie nawzajem, gdyż pojawił się Aleksander? Wasze języki odnalazły wspólny rytm, a twoje dłonie rozpoczęły zsuwanie koca, aby chwilę później zanurkować pod swetrem blondynki. Opuszkami palców wybadałeś obszar tyłu jej biustonosza i pośpiesznie rozpiąłeś haftki. Zawadzka zarzuciła dłonie na twoją szyję i oplotła nogami twój pas, krzyżując łydki za twoimi plecami. Ten gest ci wystarczył. Był niczym zachęta. Ująłeś w dłonie jej pośladki pokryte materiałem ciemnych spodni i podniosłeś ją z kanapy. Miażdżąc jej wargi żarłocznymi pocałunkami przemieszałeś się wraz z nią w kierunku sypialni. Przywarłeś jej ciałem do ściany i jednym ruchem zdarłeś z niej górną partię ubrań wraz z rozpiętym chwilę wcześniej stanikiem. Ustami zsunąłeś się na wrażliwą skórę jej szyi, obsypując ją mokrymi śladami, przemieszałeś się w dół.  Chwilę uwagi poświęciłeś także jej piersiom, drażniąc koniuszkiem języka ich najwrażliwszą część. Jej czekoladowe tęczówki rozbłysnęły dzikością i pożądaniem, prosząc o więcej, a ty nie miałeś innego wyjścia jak te prośbę spełnić. Chwyciła cię przy pomocy dłoni za gęste włosy i przesunęła twoją głowę ku dołowi. Mimo to doskonale widziałeś jej rozchylone usta, które na przemian się otwierały i przymykały pod wpływem dostarczanej rozkoszy. Czubkiem nosa wodziłeś po linii jej brzucha, aby po chwili zsunąć z jej bioder spodnie. Przez materiał koronki owiewałeś ciepłym oddechem jej kobiecość i czułeś jak zaciska w dłoniach twoje ciemne kosmyki, niecierpliwiąc się. Łaknąłeś doprowadzić ją do granicy wytrzymałości. Do rozpaczliwej potrzeby twojego dotyku, bliskości i chyba szło ci coraz lepiej, Tomku. Tak bardzo zająłeś się jej osobą, że dopiero teraz spostrzegłeś, że ty nadal jesteś kompletnie ubrany. Lena jakby wyczytała ci to w myślach i szybkim ruchem ściągnęła twoją bluzę, pozwalając sobie opuszkami palców zarysowywać twoje mięśnie. Chwilę później zwiedziłeś dłońmi oraz ustami każdy zakamarek jej ciała, wdychając do nozdrzy jej obłędny zapach. Unikalną woń jej ciała, która przeznaczona  była tylko dla ciebie. Pomyśleć, że kiedyś dzieliłeś się nią z twoim najlepszym przyjacielem. Na myśl, że było mu kiedyś dane napawać się jej zapachem mocniej zacisnąłeś dłonie na krawędzi łóżka i powoli opuściłeś się na jej drobne ciało. W końcu jednym, sprawnym ruchem wemknąłeś się do jej zakamarków i wnikliwie siwo-błękitnymi tęczówkami obserwowałeś jej twarz oblewaną przez pot oraz różnorakie emocje. Zaskoczenie twoim pewnym początkiem waszego szczytowania, błogość z powodu zasmakowania po długim odwyku twojej bliskości oraz ulgę, że po mimo złych chwil w tym elemencie nadal pozostawaliście zgrani.  Przez moment poczułeś się jak dawniej. Jakbyś ją tylko pieprzył bez wszelkich uczuć, aby znaleźć ujście buzującym w tobie emocjom, wyżyć się, ale ty już nie byłeś tym młodym chłopakiem łaknącym ognistego romansu. Teraz byłeś jej najcenniejszym w życiu mężczyzną. Jej rozległy krzyk spowity twoim imieniem przeciął mistyczną ciszę przerywaną jedynie odgłosem waszych obijających się o siebie bioder oraz cichego sapania, a twoje tęczówki zajrzały głęboko w jej ciemne oczy okryte szczęściem i błogością. Złączyłeś wasze usta w namiętnym, długim pocałunku i splotłeś wasze dłonie na znak tego, że po mimo słabszych momentów jakie wkradły się do waszego wspólnego życia nadal byliście jednością. 

-Tomek...-wychrypiała blondynka, gdy twoja twarz znalazła się na sąsiedniej poduszce obok jej głowy. 

-Oboje tego potrzebowaliśmy.-wyszeptałeś, bawiąc się jej dłonią.- Kocham cię. 

-Ja ciebie też i zawsze tak już pozostanie.

***

Siedzę na kanapie obracają w dłoni telefon i nie umiem się na niczym skupić, staram się słuchać o czym mówi Dominika, która zapukała do moich drzwi kilka godzin wcześniej, słyszę jej podniesiony, rozdygotany z emocji głos jak przez mgłę, chociaż wiem, że pewnie wszystkie zdania, które kieruje w moją stronę mają sens jakoś mnie nie obchodzą. Czuję się jak ten niepijący alkoholik mieszkający naprzeciwko baru skąd co wieczór wylewa się grupa mniej lub bardziej nietrzeźwych ludzi. Kiedy coś mi się nie udaje znowu jestem na każde jej skinienie, bo tak jest łatwiej. Nie jestem teraz w stanie spojrzeć sobie w twarz a co dopiero w oczy tak bezbronnej osoby jaką jest bez wątpienia Zuzanna, może nie jestem gotowy na nic poważnego, może nadal choruję na Jagodę? Sam już nie wiem, a im bardziej się nad tym zastanawiam tym bardziej kręci mi się w głowie - mieszają mi się ich głosy, intensywności ich spojrzeń rzucanych w moją stronę. Nie umiem już określić co do kogo czuję, może ta fascynacja młodą studentką jest tylko chwilowa, może niepotrzebnie się tak bardzo zbliżyliśmy - teraz tylko usycham widząc jak samotnie spaceruje z Arizoną - raz nawet spotkaliśmy się w windzie i tak jak bardzo chciałem jej powiedzieć wszystko, że przepraszam, że się pospieszyłem, że jest dla mnie kimś ważnym to nie umiałem wykrztusić słowa. Przez całą drogę staliśmy w tej niezręcznej ciszy, a przecież jeszcze kilka tygodni wcześniej umieliśmy przegadać całą noc. Może to co czuję do Jagody jest głębokie, może nadal kocham ją tak mocno jak wtedy w Giżycku, gdy dopiero poznawałem jak smakuje dorosłe życie? Może po prostu przyzwyczaiłem się do jej ciała, że tu nic nie jest skomplikowane, że tak po prostu jest prosto. Wracam do rzeczywistości dopiero gdy dostrzegam rękę blondynki przez swoją twarzą.

  • Co ty miałeś w głowie? - nic nie boli mnie bardziej niż pogarda w głosie przyjaciółki, poczucie, że ją okłamałem, że nie powiedziałem jej wszystkiego od razu, że musiała dowiedzieć się przypadkiem.

  • Dominika - chwytam nadgarstek dziewczyny zanim zdoła wybrać numer ze spisu kontaktów, bo nie potrzebuję kolejnej umoralniającej gadki, nie jestem w stanie usłyszeć chociażby jednego wyplutego z odrazą słowa przez Kacpra na temat tego kim się stałem i dlaczego nie jestem taki jaki byłem kiedyś. Czy oni na prawdę nie potrafią pojąć, że trochę już w życiu widziałem, na kilku osobach się zawiodłem do tego stopnia, że wiara w ludzi przestała mnie bawić a zaczęła przerażać? Odganiałem myśli od tamtego wieczoru we Włoszech, od sytuacji sprzed kilku lat kiedy to prawie zostałem ojcem; uwierzycie w to, że w ostatniej szufladzie komody stojącej w mojej sypialni nadal leżą malutkie śpioszki. Sam nie wiem po co to sobie robię, po co katuję się wspomnieniami, po co chcę o tym wszystkim pamiętać; może to kwestia wyciągania lekcji z popełnionych błędów, ale czy miłość można nazwać błędem? czy zaufanie niewłaściwej osobie jest serio aż takie straszne? Przecież nie jestem potworem, nadal mam uczucia, może częściej je duszę w sobie, ale nadal je mam, prawda? Bo przecież nie mogłem sam siebie wyprać z resztek człowieczeństwa. Jakby dla potwierdzenia swoich ludzkich odruchów łapię wzrok mojej najlepszej przyjaciółki i pragnąc cokolwiek poczuć przyciskam swoje wargi do jej. 

Sam nie wiem czemu to robię, trochę, żeby sprawdzić czy to co poczułem po tym całym koszmarze z Leną było tylko przywidzeniem, a trochę, żeby się otrząsnąć, zacząć znowu żyć swoim własnym życiem, którego tak cholernie mi brakuje. Może to właśnie ona jest tą bezpieczną przystanią, której przez całe życie szukamy. Chociaż z całych sił chcę poczuć to magiczne coś, nie czuję nic, zupełnie nic - czuję się pusty.

- Ale ty jesteś durny, Kochanowski  - nie dziwię się, gdy mnie odpycha patrząc na mnie wręcz z obrzydzeniem, czy tak właśnie ludzie patrzą na potwora? Kręci z niedowierzaniem głową zabierając rzeczy ze stolika znajdującego się nad nami, a ja tak bardzo chcę coś powiedzieć, że głos więźnie mi w gardle. - Nie wiem co ci się uroiło w tym swoim mini-mózgu, ale to było już wybitnie głupie nawet jak na ciebie. - rzuca poruszona zakładając w pośpiechu buty, a jedyne na co ja się mogę zdobyć to głośne westchnięcie. - Ja teraz wychodzę, bo po pierwsze to było obrzydliwe, po drugie ty musisz najpierw sam to sobie poukładać, po trzecie -

- Doma - wpadam jej w słowo czując jak momentalnie gromi mnie wzrokiem - Przepraszam. 

Widzę jeszcze jak przewraca oczami uśmiechając się zszokowana, gdy zamykając za sobą drzwi odwraca się przez ramię w moją stronę. Wraz z dźwiękiem zatrzaskujących się drzwi nie czuję się wcale lepiej, krzyżuję ręce za głową czując się jak najgorszy człowiek na świecie, a skala mojej nienawiści do samego siebie wrasta jeszcze bardziej, gdy odpisuję na otrzymaną rano wiadomość o tym, że długowłosa brunetka znowu pojawiła się na polskiej ziemi. Za każdym razem mówiłem, że prędzej piekło zamarznie niż ja ponownie zatracę się w zapachu jej piżmowych perfum, ale splątując pościel między naszymi ciałami na hotelowym łóżku myślę, że może wieczne potępienie to wcale nie jest najgorszy pomysł.


***

r: mam wrażenie, że podzielam trochę ten mętlik w głowie Kuby, więc może łatwiej mi było to opisać. Mam nadzieję, że się chłopak ogarnie, bo wiecie są jeszcze inne rzeczy oprócz kobiet na tym świecie.

f: Hello ^^ Tomek też nie ma lekko, ale uległ potrzebie bliskości i wyładowania negatywnych emocji, więc stało się chwilowe a może stałe zbliżenie z Leną :P No, ale w kolejnym odcinku znowu będą komplikacje ^^ Happy Birthday dla Tytuska dzisiaj <3 Moja wspólniczka uznała, że 23. urodziny Tomeczka to dobra okazja do dodania rozdziału i oto jest :D Widzimy się we wrześniu ;*

4 komentarze:

  1. Mama Tomka dalej nie potrafi pogodzić się z tym, jaką rolę w jego życiu odgrywa Lena, ale nie ma wyjścia, musi się do tego przyzwyczaić. Może jej nie lubić, ale ze względu na Tomka i wnuka może powinna jakoś nauczyć się akceptować blondynkę. Przecież nie chce tracić syna, a Tomek ma już dość tego zachowania... Jakby tego było mało, dalej był zły na Lenę i bałam się, że ich konfrontacja doprowadzi do poważnej kłótni, ale oboje poradzili sobie z tym inaczej... I milej ^^ Nie da się ukryć, że brakowało im tej bliskości, tego ognia i może to jest znak, że dojdą do porozumienia... Chociaż jak zapowiadacie kolejne komplikacje... Niczego nie można być już pewnym :D
    Kubuś się pogubił i to całkowicie. W jego życiu panuje totalny chaos, nad którym ani trochę nie potrafi zapanować. Co w ogóle miał znaczyć ten pocałunek z Dominiką? Chciał sobie coś udowodnić, ale nic dobrego z tego nie wyszło. Może choć na chwilę powinien dać sobie spokój z kobietami? I nie, nie, nie! Pojawienie się Jagody, choć na moment, sprawi że on znów się pogubi... Zuza, ratuj go!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się domagam kontynuacji!

    OdpowiedzUsuń

  3. Zapraszam do siebie https://takmusialobycccc.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń